Przek│ady

Coda

BΩdziemy Szaleµ

Tutaj moja ma│a idzie drog╣
Lepiej niech moja ma│a wr≤ci.
Pewnego dnia ona powr≤ci do mnie
I za│o┐ymy rodzinΩ.

BΩdziemy szaleµ,bΩdziemy szaleµ,
BΩdziemy szaleµ

BΩdziemy siΩ kochac...a┐ sko±czy siΩ dzie±.

S│odka,tak s│odka jak tylko mo┐e byµ
Ty nie wiesz,co mi robisz
Pozw≤l mi tylko powiedzieµ,┐e jeste£ moim po┐╣daniem
Ty po prostu k│adziesz moj╣ duszΩ na ogie±

Och,bΩdziemy szaleµ,bΩdziemy szaleµ,
BΩdziemy szaleµ
BΩdziemy siΩ kochaµ...a┐ sko±czy siΩ dzie±.

S│odka,tak s│odka jak tylko mo┐e byµ
Pozw≤l mi powiedzieµ,ty nie wiesz,co mi robisz
Ty po prostu k│adziesz moj╣ duszΩ na ogie±
Kobieto,ty wiesz,┐e jeste£ moim po┐╣daniem.

BΩdziemy szaleµ,bΩdziemy szaleµ...

Biedny Tom

Pos│uchajcie opowie£ci o Tomie, kt≤ry pracowa│ na kolei
»ona gotowa│a kolacje, gdy on zmienia│ ko│a
Biedny Tom, si≤dmy syn, zawsze wiedzia│, co siΩ dzieje
Nic przed nim nie ukryjecie
Nie ma takiej rzeczy, kt≤ra mozna ukryµ przed Tomem

Pracowa│ przez trzydzie£ci lat, w£r≤d nadziei i obaw
Marz╣c o dniu, dgy ludzie powiedz╣
Biedny tomie, praca sko±czona i zacznie wygrzewaµ siΩ
W ciep│ym s│onku
Nie ma takiej rzeczy, kt≤ra mozna ukryµ przed Tomem
Nie ma takiej rzeczy, kt≤ra mozna ukryµ przed Tomem

Jego ┐ona Annie May zabawia│a siΩ z wieloma
Gdy Toma nie by│o w mie£cie, stale zadziera│a sp≤dnicΩ
Biedny Tom, si≤dmy syn, zawsze wiedzia│, co siΩ dzieje
Nic przed nim nie ukryjecie
Nie ma takiej rzeczy, kt≤ra mozna ukryµ przed Tomem

I tak jednego dnia Tom dopad│ Annie May
Jego strzelba zatrzyma│a j╣ na zawsze
Biedny Tomie, si≤dmy synu, musisz umrzeµ za to co zrobi│e£

Lata ciΩ┐kiej pracy pogrzeba│e£ ju┐
Tylko to mo┐esz powiedzieµ by uspokoiµ sumienie
A co z wnukiem siedz╣cym na kolanach
Tom mia│ mi £piewaµ kolejarskie piosenki

Nie ma takiej rzeczy, kt≤ra mozna ukryµ przed Tomem
Nie ma takiej rzeczy, kt≤ra mozna ukryµ przed Tomem
Nie ma takiej rzeczy, kt≤ra mozna ukryµ przed Tomem

Ruszaj w drogΩ, ruszaj w drogΩ
Tak!

Nie potrafiΩ ciΩ porzuciµ ma│a

Nie potrafiΩ ciΩ porzuciµ ma│a
ZostawiΩ ciΩ tylko na chwilΩ
Nie potrafiΩ ciΩ porzuciµ ma│a
Lecz na trochΩ muszΩ siΩ z tob╣ rozstaµ
Czy musisz przychodziµ do mojego szczΩ£liwego domu?
To przez ciebie cierpi m≤j dzieciak
Ty wiesz, ┐e ja ciΩ kocham ma│a
Nigdy mi│o£ci tej nie skrywa│em
Wiesz, ┐e ciΩ kocham male±ka
Nigdy nie skrywa│em tej mi│o£ci
I czujΩ, ┐e ciΩ potrzebujΩ, skarbie
M≤j ty jedyny anio│ku

S│yszysz jak jΩczΩ i smucΩ siΩ ma│a
Wiesz, ┐e to bardzo mnie boli
S│yszysz jak jΩczΩ i smucΩ siΩ ma│a
Wiesz, ┐e to bardzo mnie boli
Czy chcesz s│yszeµ mnie przez ca│╣ noc, ma│a
Wiesz, ┐e jeste£ moim jedynym dzieciaczkiem.

Spacer Waltera

Och, czujΩ siΩ tak dziwnie patrz╣c na drzwi
Tak bardzo prubujΩ wszystko zmieniµ i zapomnieµ
úzy b≤lu p│yna wci╣┐ i wci╣┐ ka┐dy dzie± jest taki sam, gdy ty przechodzisz przez pod│ogΩ

Ja przechodzΩ do ciebie
PrzechodzΩ
Ka┐de z│amane serce jest sercem zimnym
Tak czuje rΩka, kt≤ra zabiera tw╣ pozbawiona marze± duszΩ

Czy trzeba d│ugo czekaµ? Czy trzeba du┐o zap│aciµ?
Czasami tak trudni jest doczekaµ siΩ dnia
Wiesz, ┐e to nie│atwe, powiedzia│em, ┐e to nie│atwe,
Wiesz, ┐e to prawda
Powiedzia│em, ┐e to nie│atwe, wiesz, ┐e to prawda

Ka┐da spadaj╣ca │za jest straconym u£miechem
Kiedy us│yszysz wezwanie, mo┐esz policzyµ koszt
Oni stoj╣ samotni, czy zastanawiasz sie jak?
Czy mo┐esz stan╣µ z boku? Czy to ma teraz znaczenie?

Ka┐da mi│o£µ, kt≤ra jest
W £rodku nocy
Za dnia jest wszystkim

Przez £miech i │zy kazdy musi
Wiedzieµ, ze to prawda
Wiesz, ┐e to prawda, och tak

PrzechodzΩ do ciebie
PrzechodzΩ

Ka┐da spadaj╣ca │za jest straconym u£miechem
Kiedy us│yszysz wezwanie
Czy potrafisz policzyµ koszt?
Czy wytrzymasz mi│o£µ?
Czy zastanawiasz siΩ jak?
Czy stajesz z boku?
Czy to ma teraz jakie£ znaczenie?
Czy to ma teraz jakie£ znaczenie?
NaprawdΩ ma?
Och tak
O, malutka
Czy to ma teraz jakie£ znaczenie?
Czy to ma teraz jakie£ znaczenie?

Ozonowe male±stwo

S│yszΩ, ┐e pukasz do drzwi,
Nie trzyma│em dla ciebie miejsca, male±ka
Nie chcΩ, by£ dzwoni│a do moich drzwi
Ju┐ za p≤ƒno by£ by│a moim male±stwem

Och, to moja mi│o£µ, moja w│asna, prawdziwa mi│o£µ
Och, to moja mi│o£µ, moja najprawdziwsza, w│asna mi│o£µ

Nie chcΩ, ┐eby£ marnowa│a m≤j czas,
Jestem ju┐ zmΩczony tym co robisz
Nie ma sensu staµ w szeregu,
Lepiej utworzyµ kolejkΩ, gdy m≤wi╣

Och, to moja mi│o£µ, moja w│asna, prawdziwa mi│o£µ
Och, to moja mi│o£µ, moja najprawdziwsza, w│asna mi│o£µ

M≤g│bym ┐eglowaµ rzek╣, kt≤ra dawno wysch│a
Lecz wiem, ┐e jej koryto jest suche
M≤g│bym pragn╣µ miliona
Lecz wiem, ┐e wszystko wysch│o
M≤g│bym plakaµ w ciemno£ci, odp│yn╣µ
Wiesz, wiesz dobrze, co m≤wiΩ i co powiedzia│em

Och, to moja mi│o£µ, moja w│asna, prawdziwa mi│o£µ
Och, to moja mi│o£µ, moja najprawdziwsza, w│asna mi│o£µ
Och, to moja mi│o£µ, moja w│asna, prawdziwa mi│o£µ
Och, to moja mi│o£µ, moja najprawdziwsza, w│asna mi│o£µ

Darlene

Ach, Darlene, och Darlene
Och, Darlene, och Darlene
Ach, Darlene, och Darlene

Ach, Darlene, chodƒ i daj mi wreszcie to na co czekam
Wiem, ┐e to co masz jest najpiΩkniejsze
ChcΩ tego trochΩ dla siebie
Darlene, och male±ka Darlene
Ach b╣dƒ moj╣ Darlene
Chodƒ, no chodƒ tutaj, malutka
Och, Darlene, chodƒ tutaj i b╣dƒ moim s│odkim kochaniem
Kiedy widzΩ, jak idziesz ulic╣, serce buje mi mocniej
Kiedy widzΩ, jak patrz╣ na ciebie inni, s│abo mi siΩ robi

Nie obchodzi mnie, co m≤wi╣ inni, nie obchodzi mnie co robi╣
Malutka musisz byµ moja
Tylko ciebie pragnΩ.
S│oneczko, kiedy idziesz ulic╣ faceci zaczynaj╣ siΩ biµ
Doprowadzasz ich do szale±stwa, muszΩ to z tob╣ zrobiµ,
No chodƒmy, spr≤bujmy.
Malutka mam samoch≤d, zabiorΩ ciΩ w dal
ZabiorΩ ciΩ gdzie chcesz, ogarnie nas boogie woogie,
BΩdzie wspaniale
Zata±czΩ z tob╣ boogie, Darlene, zostaniesz moj╣ dziewczyn╣
Zata±czΩ z tob╣ boogie, Darlene, a┐ zakrΩci ci siΩ w g│owie.
Bo kocham ciΩ Darlene, kocham z ca│ych si│
OszczΩdza│em pini╣dze, harowa│em jak w≤│
Dam ci je wszystkie.
Bo kocham ciΩ Darlene, kocham z ca│ych si│
Pracowa│em jak szatan ka┐dego dnia
Chcia│em wracaµ do domu do ciebie Darlene.
Bo kocham ciΩ Darlene, kocham ciΩ z ca│ych si│
Mam r≤┐owy goƒdzik i pick-up'a
OszczΩdza│em wszystko dla ciebie.
Kocham ciΩ.

Niszczenie z czasem

To zaczyna siΩ jak pomruk
Potem nabiera rozpΩdu
A┐ wybucha wewn╣trz ciebie
Spr≤buj to utrzymaµ, poczekaj a┐ bΩdziesz gotowy
Teraz ka┐da sekunda siΩ liczy

Otw≤rz drzwi na o£cie┐
Nie padnie ani jedno s│owo
Wszystko co chcesz zrobiµ. Tak.
Wiesz, dobrze wiesz...

Och, czy nie czujesz tego samego?
Och, czy nie czujesz tego samego?
Lecz nie wiesz, co robiµ.
Nie ma czasu na wahanie, ani chwili na wahanie
Musisz tylko odnaleƒµ dla siebie sta│e miejsce.
M≤wisz, ┐e jeste£ smutny, w│a£nie odkry│em lekarstwo
To w│a£nie musisz zrobiµ. Tak.
Wiesz, dobrze wiesz...

M≤wisz, ┐e boli ciΩ ca│e cia│o?
O, ja znam ten b≤l
Zbyt wiele spad│o na twoje barki
Zabawa i rozpusta, uwielbiam to
To tak jakby siΩ sz│o na wagary
Prosisz potem o lekarstwo, a kt≤┐ o nie dba
Kiedy odrzuci│e£ kuracjΩ
Wiesz, dobrze wiesz...

Wracaj na wie£, wracaj na wie£
Zobaczysz, ta zmiana dobrze ci zrobi
Kiedy starasz siΩ wszystkich przekonaµ, daj sobie spok≤j
Lecz co to siΩ kryje za tob╣?
To tylko stary przyjaciel, stary przyjaciel
A co on ma dla ciebie?
Wiesz, dobrze wiesz...

Kochanie Wroµ Do Domu

By│ taki czas,kiedy nazywa│em ciΩ moj╣ najbli┐sz╣.
Byli£my tacy szczΩ£liwi,kobieto,rozmawiaj╣c godzinami,godzinami przez telefon.

Nagle pewnego dnia,powiedzia│em ci,aby£ odesz│a z mojego ┐ycia
Zostawiaj╣c mnie samego,bym p│aka│ ka┐dej nocy.

(Kochanie...)ooch,bardzo chcia│bym,┐eby£ wr≤ci│a do domu,wr≤ci│a do domu
(Och yeah)s│odka,ma│a dziewczynko(och minΩ│o tyle czasu)
Nie by│o ciΩ tak d│ugo.

Teraz mnie pos│uchaj:podj╣│em decyzjΩ,
Kobieto,kiedy mnie tam zostawi│a£,ooch.
Zamierza│em znale┐µ sobie drug╣,s│odk╣ kochankΩ,
Kt≤ra czu│aby moje wszystkie...potrzeby.

WiΩc spotka│em s│odk╣ dziewczynkΩ,tak s│odk╣,jak tylko mog│a byµ
Zakocha│em siΩ w tej kobietce,ale ona odwr≤ci│a siΩ ode mnie
I zrobi│a mi to samo...

(Kochanie...)kochanie,proszΩ,wr≤µ do domu(wr≤µ do domu)do domu ...
Wiem,(minΩ│o tyle czasu)nie by│o ciΩ tak d│ugo
(Kochanie...)chcΩ ciΩ przeprosiµ,┐eby£ wr≤ci│a do domu,och(wr≤ci│a do domu...)

Podj╣│em decyzjΩ,bΩdΩ siΩ czo│ga│ do ciebie,kobieto,
BΩdΩ b│aga│ i b│aga│ i b│aga│,a┐ zn≤w staniesz przy moim boku.
Nie mogΩ nawet chodziµ t╣ sam╣ ulic╣,kt≤r╣ niegdy£ razem chodzili£my,
Poniewa┐ ca│y czas my£lΩ o tych wszystkich dobrych czasach
Wci╣┐ my£lΩ o nich,chcΩ aby£ siΩ zdecydowa│a.

Kochanie,kochanie,kochanie,proszΩ(wr≤µ do domu)(wr≤µ do domu)
(Nie by│o ciΩ tak d│ugo).

Hej Hej, c≤┐ ja mogΩ zrobiµ

ChcΩ wam opowiedzieµ o dziewczynie, kt≤r╣ kocham
Ale┐ ona jest cudna!
Jest t╣ jedyn╣, o kt≤rej £ni│em
Mo┐e kt≤rego£ dnie bΩdzie tylko moja

ChcΩ jej powiedzieµ, ┐e tak bardzo j╣ kocham
Dr┐Ω, gdy tylko mnie mu£nie
MuszΩ jej powiedzieµ, ┐e jest jedyn╣, kt≤r╣ kocham

*Refren
Mam swoj╣ kobietΩ, chcΩ balowaµ ca│y dzie±
Mam swoj╣ kobietΩ, lecz ona mnie ok│amuje
Mam swoj╣ kobietΩ, ca│y czas jestem zalany
M≤wiΩ wam, mam swoj╣ kobietΩ, a ona mnie ok│amuje

W niedzielny ranek, gdy idziemy przez ko£ci≤│
PatrzΩ, jak faceci ustawiaj╣ siΩ sznureczkiem
M≤wi╣, ┐e przychodz╣ modlic siΩ do Boga
Ale moja malutka wygl╣da tak £licznie

A wieczorem, gdy s│o±ce zachodzi
I wszyscy s╣ ze swoimi ukochanymi
IdΩ przez miasto szukaj╣c wszΩdzie
Mojej dziewczyny, kt≤ra wystaje na rogu

*Refren
Mam swoj╣ kobietΩ, chcΩ balowaµ ca│y dzie±
Mam swoj╣ kobietΩ, lecz ona mnie ok│amuje
Mam swoj╣ kobietΩ, ca│y czas jestem zalany
M≤wiΩ wam, mam swoj╣ kobietΩ, a ona mnie ok│amuje

A w barach gdzie mΩ┐czyƒni graj╣ na gitarach
Popijaj╣ i wspominaj╣ mi│e chwile
Moja male±ka pracuje na nocn╣ zmianΩ
Ca│y czas tam siΩ krΩci

Zosta│o mi ju┐ chyba tylko jedno
MuszΩ spakowaµ rzeczy i ruszyµ w drogΩ
Bo martwi mnie to, ┐e muszΩ siΩ dzieliµ tym co moje
OpuszczΩ j╣, gdy zagraj╣ gitary

*Refren
Mam swoj╣ kobietΩ, chcΩ balowaµ ca│y dzie±
Mam swoj╣ kobietΩ, lecz ona mnie ok│amuje
Mam swoj╣ kobietΩ, ca│y czas jestem zalany
M≤wiΩ wam, mam swoj╣ kobietΩ, a ona mnie ok│amuje

Podr≤┐uj╣cy Nadrzeczny Blues

Poprosi│em s│odk╣ dziewczynkΩ ┐eby, pozwoli│a mi byµ jej dzieciakiem
Ona powiedzia│a: "Mo┐esz siΩ zraniµ, je┐eli nie bΩdziesz tego ukrywa│.

Tak, poznajΩ moj╣ kochan╣, gdy widzΩ j╣ w ciemno£ci
Powiedzia│em, ┐e znam swojego jeƒdƒca, gdy widzΩ j╣ w ciemno£ci.

Teraz jadΩ do Rosedale, bior╣c swojego jeƒdƒca ze sob╣
Wci╣┐ dom wydaje siΩ byµ beczk╣, je┐eli jest nad rzek╣, yeah
Znam moj╣ ma│╣, Panie, powiedzia│em: "To naprawdΩ jest obrzydliwy drink"
Znam moj╣ dziecinkΩ, Panie, br╣zowa sk≤ra, ona nie jest £liwk╣.

Kiedy zobaczysz moj╣ ma│╣, powiedz jej, ┐eby szybko przysz│a do domu
Nie zazna│em ┐adnej mi│o£ci, od kiedy moja ma│a odesz│a
Kiedy zobaczysz moj╣ ma│╣, powiedz jej, ┐eby szybko przysz│a do domu
Nie mia│em, Panie, mam racjΩ, od kiedy m≤j jeƒdziec odszed│.

Hej, ona obiecywa│a, ona jest moim jeƒdƒcem
ChcΩ wam powiedzieµ, ona jest moim jeƒdƒcem
Wiem, ┐e jeste£ moja, ona jest moim jeƒdƒcem
Nie ma wiΩcej ni┐ szesna£cie lat, ale jest moim jeƒdƒcem.

JadΩ do Rosedale, biorΩ mojego jeƒdƒca ze sob╣
Je┐eli kto£ siΩ ze mn╣ zgadza, cz│owieku, zadowolΩ go
Tak, je£li zobaczysz moj╣ ma│╣, powiedz jej jak teraz wygl╣dam
Nie zazna│em mi│o£ci, Panie, wiesz od kiedy

Dlaczego nie chcesz wej£µ do mojej kuchni

Ona jest tym rani╣cym typem damy, ona uczy siΩ z│o£ci przez ca│y czas
Ona jest tym rani╣cym typem kobiety, ona uczy siΩ z│o£ci przez ca│y czas

£ci£nij moj╣ cytrynkΩ, a┐ sok pop│ynie po mojej nodze
£ci£nij j╣ tak mocno, ┐ebym spad│ z │≤┐ka
£ci£nij moj╣ cytrynkΩ, a┐ sok pop│ynie po mojej nodze

My£lΩ, ┐e wiesz o czym ja m≤wiΩ

Och, ale spos≤b w jaki j╣ £ciskasz, dziewczyno
PrzysiΩgam, ┐e zaraz spadnΩ z │≤┐ka

Ona jest dobrym jeƒdƒcem
Ona jest moj╣ rani╣c╣ dam╣
Zamierzam zabraµ mojego jeƒdƒca ze sob╣
M≤wiΩ, ┐e jej przedni z╣b wygl╣da jak ze z│ota
Ona jest hipotek╣ mojego cia│a, ona ma w│adzΩ nad moj╣ dusz╣
Ona jest moj╣ br╣zowo sk≤rkow╣, s│odk╣ £liweczk╣.